Hiszpański lock-down – opowieść mieszkanki Hiszpanii

Dzisiaj mamy dla was opis tego, co dzieje się aktualnie w Hiszpanii z perspektywy kogoś, kto tam mieszka.

„Mieszkam w Hiszpanii. Jednak nie na spokojnym wybrzeżu, a w Madrycie. Co zaskakujące, COVID-19 nie pojawił się najpierw w centrum kraju; ten zaszczyt przypadł turystom przybyłym na Wyspy Kanaryjskie. Jednak była to tylko kwestia czasu, kiedy dostał się on także do Madrytu. I stało się to naprawdę szybko.

Hiszpania pamięta wojnę. Mama mojego męża oraz moje ciotki opowiadały mi zawsze historie pełne głodu i strachu– coś niewyobrażalnego dla młodszego pokolenia. W zeszłym tygodniu była 16 rocznica wystrzelenia bomb Al-Kaidy, wydarzenie to zabiło prawie 200 osób i zraniło tysiące innych.

Dobrze pamiętam ten dzień – wszyscy byli całkowicie oszołomieni, nie ze strachu, ale szoku. Poza syrenami w mieście panowała cisza. Pamiętam także, że w tym dniu uświadomiłam sobie jak niesamowity może być drugi człowiek. Ludzie stali godzinami w kolejce, by oddać krew. Kierowcy autobusów zamienili swoje pojazdy w transport dla rannych. Wszyscy sobie pomagali. W tej sytuacji wszyscy byliśmy razem.

Ta ludzka dobroć nie panuje tylko w Hiszpanii. 11 września 2001 r. mój mąż był w drodze na poranne spotkanie na 94. piętrze World Trade Center 2. Na szczęście spóźnił się i wciąż był na dole, kiedy w budynek uderzył pierwszy samolot. Przemierzając 65 przecznic z powrotem do hotelu, opowiadał mi o tych wszystkich ludziach, którzy wychodzili z domów, aby podzielić się wodą, uściskami i tak dalej.

Jednak jest jedna rzecz, która szczególnie cechuje Hiszpanów. Hiszpanie mają szczególne upodobanie do bycia razem, do spędzania czasu w miejscach publicznych. W mojej okolicy jest co najmniej jeden cafe-bar, który zawsze jest pełen ludzi. Większość ludzi robi zakupy spożywcze kilka razy w tygodniu. Parki pełne są ludzi, którzy po prostu siedzą, rozmawiają, odpoczywają, obserwują bawiące się dzieci.

8 marca powiedziano nam, że od 11 marca wszystkie szkoły zostaną zamknięte. W Madrycie potwierdzono jedynie 200 przypadków COVID-19, w całej Hiszpanii ogółem około 800. cztery osoby zmarły.
Moja córka ma 17 lat i jest to jej ostatni rok nauki. We wtorek miała mieć ostatni próbny egzamin na studia. Zapytała mnie tamtej nocy: „Mamo, czy jest szansa, że ​​dzisiaj był mój ostatni dzień w szkole?” Ona i jej przyjaciele nie mają pojęcia, czy faktycznie dojdzie do jakichkolwiek egzaminów uniwersyteckich.

Zamknięcie szkoły przestraszyło wiele osób – następnego ranka, nawet mimo uprzedzeń, że jedzenia nie zabraknie, we wszystkich supermarketach roiło się od ludzi. Następnego dnia i my pojawiliśmy się w sklepie, i udało nam się złapać jedną z ostatnich (!) paczek papieru toaletowego, trochę ciastek i makaron. W drodze do domu widzieliśmy ludzi spacerujących po barach i kawiarniach. Ja i mój mąż pytaliśmy się nawzajem – „Co oni tam robią?”

Przyznaję, zbyt szybko zachwyciłam się jednością społeczną. Naprawdę byłam naiwna.

Do czwartku w Madrycie było już 1,400 potwierdzonych przypadków COVID-19. W całej Hiszpanii natomiast 2,7000. Liczba ofiar śmiertelnych na tamten moment wynosiła 84.
W piątek burmistrz Madrytu zarządził zamknięcie wszystkich barów i restauracji. Trudno wyjaśnić, jaki to był szok dla madryckiego stylu życia. Ale to nie koniec.

Później tego samego dnia premier Pedro Sanchez ogłosił „stan alarmowy” po raz pierwszy w historii Hiszpanii. Dzięki temu rząd centralny przejął kontrolę nad rządami regionalnymi i ich siłami policyjnymi, dając rządowi federalnemu prawo do odcinania autostrad, zatrzymywania ludzi i robienia tego, co było konieczne.

W sobotę wraz z mężem udaliśmy się do supermarketu na coś, co prawdopodobnie będzie naszą ostatnią wspólną wycieczką na jakiś czas. Ulice były niesamowicie puste, praktycznie bez ruchu. Gdy zbliżyliśmy się do supermarketu, liczba pieszych wzrosła, wszyscy zmierzali w to samo miejsce. W ogóle nie udało nam się kupić papieru toaletowego, ale udało nam się dostać jedną z ostatnich butelek ginu.

Później tego samego dnia ogłoszono krajowy lock-down. Co to oznacza? Możesz wyjść z domu, aby pójść do supermarketu, apteki, banku, pracy (jeśli musisz), a także zająć się innymi lub wyprowadzić psa. Wszelkie inne wycieczki spotkają się z grzywną w wysokości od 1,500 do 600,000 EUR.

W sobotę w Madrycie potwierdzono prawie 3,000 przypadków COVID-19, a w całej Hiszpanii 6,000. Liczba ofiar śmiertelnych wynosiła 140.
Przyznaję, nigdy nie miałam takich problemów z koncentracją, jak w obliczu tego wszystkiego co działo się w Hiszpanii i na świecie.

Cała moja rodzina to introwertycy. Uwielbiam przebywać z ludźmi w małych dawkach. Cieszę się siedząc w domu z lampką wina, dobrą książką lub serialem. Ale jedna sprawa to nie chcieć wychodzić, a całkiem inna – NIE MIEĆ DO TEGO PRAWA. Jest to niewytłumaczalnie trudne emocjonalnie. Nie mogę sobie wyobrazić, jak stresujące to jest dla rodziców z małymi dziećmi.

Dziś liczba potwierdzonych przypadków w Madrycie przekroczyła 4000. Tydzień temu mieliśmy mniej niż 800. Hiszpania osiągnęła liczbę 10,000, liczba zgonów natomiast przekroczyła 300.

Życie w Madrycie nie zatrzymało się całkowicie. Niektóre osoby nadal chodzą do pracy, transport publiczny nadal funkcjonuje, choć rzadziej, a lokalne sklepy mają całkiem dobre zapasy żywności.

Ale mamy szczęście. Mamy szczęście, że jest to najgorsza rzecz, z jaką większość z nas musi się spotkać. Mamy szczęście, że możemy komunikować się ze sobą za pomocą telefonów i internetu.

W Hiszpanii mamy szczególne szczęście, ponieważ mamy doskonały system publicznej opieki zdrowotnej ze stosunkowo dobrymi zasobami i światowej klasy lekarzami. Mamy świetne poczucie wspólnoty, przyjaźni i odporności. Wiemy, że sobie z tym poradzimy.

Dbajcie o siebie i swoich bliskich. I co najważniejsze, zostańcie w domu!”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Time limit exceeded. Please complete the captcha once again.


Copyright © CostaBlanca24.com - Costa Blanca w Hiszpanii, newsy i informacje.